Bank Centralny Rosji wymienia złoto na ruble i ruble na złoto po kursie 5000 rubli za gram złota.
Od kilku dni rosyjski bank centralny oferuje wymianę i skupuje złoto po kursie 5000 rubli za gram.
Złoto sprzedaje także za ruble po kursie 5000 rubli za 1 gram.
1 gram złota to dokładnie tyle, ile zawiera taka sztabka:
https://flyingatom.gold/sztabki-zlota/431-sztabka-zlota-1-gram-chafner.html
Przy obecnym kursie rubla to około 56 dolarów, a aktualna cena rynkowa złota to 61,4 dolara za gram.
Na takiej transakcji można zarobić, ponieważ chętni na tańsze złoto kupują ruble, umacniając w ten sposób notowania rosyjskiej waluty.
Operacja ta ma za zadanie z jednej strony spowodować umocnienie rubla a z drugiej strony skupić z rynku wewnętrznego tyle złota ile można.
Wykorzystując coraz trudniejszą sytuację finansową obywateli rząd Rosji próbuje wyciągnąć od nich posiadane przez nich złoto przy jednoczesnym umacnianiu własnej waluty. Sytuacja ta może spowodować umocnienie się rubla nawet do poziomu 81 rubli za dolara.
Jednak obywatele innych krajów, które nadal mają możliwość handlu z Rosją, powinni się spieszyć. Promocja jest raczej krótkotrwała – trzeba do niej doliczyć spready walutowe, które mogą sprawić, że na transakcji wyjdzie się jak Zabłocki na mydle.
Rynek rosyjski jest zablokowany przez sankcje, ale Moskwa ma jeszcze ok. 140 mld dolarów rezerw w złocie. I te zasoby teoretycznie też są blokowane przez Zachód. Amerykański Departament Skarbu wyraził się jasno, że każda transakcja, której przedmiotem jest złoto z Centralnego Banku Rosji, jest objęta sankcjami. Czyli jeśli ktoś spoza Rosji dokonałby takiego ruchu, ryzykowałby karę.
Do sankcji nie dołączyły kraje Ameryki Południowej czy Chiny, a także Indie i cały obszar postradziecki. Te kraje także mogą skorzystać z promocji tym bardziej, że kupują od Rosji gaz i ropę naftową i mogą płacić w ten sposób złotem albo Rublami.
Rosja broni się przed sankcjami nałożonymi przez USA i UE i jak na razie wychodzi jej to całkiem dobrze bo wartość Rubla jest obecnie taka sama jak przed wojną z Ukrainą.
Nie jest to dobra wiadomość dla demokratycznego świata.
